Postanowienia noworoczne i co przyniósł 2018 rok?

Dawniej na koniec roku wyciągałam z szuflady pogniecioną kartkę papieru na której były wypisane postanowienia noworoczne i... czym prędzej miałam ochotę wyrzucić ją do kosza. Okazywało się, że z piętnastu punktów zrealizowałam jedynie kilka. I tak właśnie kończyłam rok - sfrustrowana, że nic mi się nie udaje, a zarazem pełna nadziei, że w tym kolejnym roku będzie inaczej. I znowu na kartkę wpisywałam kilkanaście rzeczy do zrobienia, a wszystkie były oczywiście bardzo ambitne.


Odkąd zostałam mamą przełom starego i nowego roku wygląda inaczej i nie tylko dlatego, że spędzamy go z Mężem w domu, bo dzieci są chore (jak na razie to taka nasza tradycja). Przede wszystkim zamiast rozmyślać o tym, czego nie udało się zrobić lub osiągnąć skupiam się na pozytywnych sprawach. Nie znaczy to, że już nie stawiam sobie ambitnych celów, ale podchodzę do tego bardziej... racjonalnie. Dzięki temu oraz umiejętności doceniania nie kończyłam minionego roku zła, że zmarnowałam czas.

Podsumowanie roku i 1 urodziny bloga


Poprzedni rok często wystawiał nas na próbę, a to wszystko przez kilka pobytów dzieci w szpitalach i liczne choroby. Były to niezwykle trudne zdarzenia dla naszej rodziny, ale też solidne lekcje, dzięki którym jeszcze bardziej zaczęliśmy doceniać to, co mamy. Po raz kolejny przekonaliśmy się, jak ważne jest wsparcie bliskich osób i że nic nie jest dane na zawsze. Nauczyliśmy się, że warto być tu i teraz, że świadome życie to nie kaprys i chwilowa moda lansowana przez kolorowe czasopisma. Dzięki temu cieszyliśmy się wspólnie spędzanymi wakacjami nad morzem, nawet gdy trzeba było wpychać pod górę nasz bliźniaczy wózek, który waży kilkanaście kilogramów. Zamiast narzekać, że sama spaceruję przez kilka godzin z dziećmi uliczkami Krynicy Morskiej, cieszyłam się, że udało nam się choć trochę przełamać codzienną rutynę. A uśmiech naszych małych odkrywców, gdy uciekali przed falami był bezcenny. 

Miniony rok obfitował w wiele pięknych chwil. Wiele z nich było związanych z dziećmi, które przede wszystkim nauczyły się chodzić, a także złapały bakcyla do podróżowania, co bardzo nas cieszy. Nie straszna im była nawet wyprawa w Bieszczady i podróż trwająca ok. siedmiu godzin. Na Mazurach razem wrzucaliśmy kamienie do wody z pomostu, a w górach już we dwoje z Mężem wspinaliśmy się zimą na Śnieżkę, gdy chłopcy zostali w domku z dziadkami. Podróżniczo wiele działo się i podczas wszystkich naszych mniejszych lub większych wypraw spędzaliśmy czas blisko natury, za co szczególnie jestem wdzięczna. 

Ubiegły rok to także odkrywanie nowych dań, smaków i liczne eksperymenty w kuchni. To czerpanie garściami z sezonowych produktów, ale też zmiana sposobu odżywiania. To liczne kulinarne odkrycia i zmotywowanie bliskich do zmiany niektórych nawyków. To podjęcie wyzwania, by przejść na weganizm i odkrycie dania, którego smaku nie potrafię zapomnieć, czyli wegański ramen.

To także powroty, jak na przykład do biegania i udział w pierwszych imprezach biegowych. To udział w wielu webinarach, mnóstwo przeczytanych książek i wreszcie założenie Slow Life Studio. Co prawda pierwsze teksty zaczęłam zamieszczać już pod koniec 2017 roku, ale tak naprawdę blog zaczął funkcjonować właśnie w styczniu. W ciągu minionego roku wiele wydarzyło się tutaj, a jednym z ważniejszych momentów była Akcja Slow Święta, do udziału w której zaproszenie przyjęły Martyna z Życie w rytmie slow, Agnieszka z My coffee time i Iga z Kryzysowi. Wszystkim osobom, które zaglądają tutaj dziękuję za poświęcony czas i za to, że jesteście.


Postanowienia na Nowy Rok


Na ten rok nie mam listy postanowień. Zamiast niej na na kilku małych karteczkach wypisałam cele lub rzeczy, które chciałabym osiągnąć. Każda z tych karteczek jest przyczepiona do małego drucianego domku - takiej tablicy, który stoi na moim biurku. To taka moja mapa marzeń na którą będę codziennie patrzeć i motywować się, by nie odpuszczać. Jest wiele rzeczy, które chciałabym zrobić, których chciałabym nauczyć się, ale zaplanowanie ich wszystkich na ten rok skutkowałoby kończeniem go z poczuciem przegranej, a nie o to chodzi. Dlatego też na mapie marzeń znajduje się nie więcej niż pięć mniejszych lub większych projektów, którymi mam zamiar zająć się w tym roku. Nie rzucam się jednak od razu na wszystkie, tylko postanowiłam niektóre z nich zostawić sobie na drugą połowę roku. Najpierw popracuję nad regularnymi treningami biegowymi i nad blogiem, a inne cele będą musiały trochę poczekać.

Zapewne wiecie, że większość osób robiących postanowienia noworoczne po pewnym czasie odpuszcza sobie ich realizację. Bardzo często dzieje się tak dlatego, że stawiamy sobie nierealne cele, nie mamy wsparcia ze strony bliskich lub po prostu nie jesteśmy cierpliwi i konsekwentni. 

Bardzo dobrze wyjaśnia to Kamila Rowińska, coach biznesu, na swoim kanale YouTube. Jeśli naszym celem jest wcześniejsze wstawanie, to zamiast skracać sen od razu o dwie godziny, zaczynajmy najpierw dzień pół godziny wcześniej. Jeśli przez cały poprzedni rok jedliśmy głównie żywność fast food a na siłowni byliśmy tylko kilka razy, to postanowienie, że od stycznia jesteśmy weganami i bierzemy udział w biegu ultra raczej nie uda się. Lepiej wprowadzać jest zmiany stopniowo i przede wszystkim być konsekwentnym. I tego sobie i Wam życzę w tym roku.

Podziel się tym tekstem na:

2 komentarze

  1. A ja z kolei mam kilka postanowień i...mam nadzieję, że pod koniec roku nie ogarnie mnie fala frustracji;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie trzymam kciuki za realizację:)

      Pozdrawiam

      Usuń