Kiedy pierwszy raz usłyszałam o mapie marzeń wydawało mi się to wręcz absurdalne, bo niby jak przyklejenie na kartkę papieru wycinków z gazety i napisanie haseł ma sprawić, że moje marzenia spełnią się? Dwa lata temu przekonałam się w czym tkwi sekret.
Już dawno przestałam sporządzać listy postanowień na dany rok kalendarzowy z których nic nie wynikało. Skrzętnie spisywałam w styczniu ambitne cele, aby kilka miesięcy później przekonać się, że nic z tego nie zrobiłam. Cóż, kończenie roku kalendarzowego z frustracją i poczuciem, że "nic mi nie wyszło" nie jest przyjemne.
W mapy marzeń nie wierzyłam - do czasu. Pewnego dnia na początku 2020 roku zamknęłam się w sypialni ze stosem czasopism, białą kartką i przyborami. Miałam już dość tego, że nic z mojej listy marzeń nie udało mi się zrealizować. Zaczęłam zastanawiać się, czego tak naprawdę chcę. O czym JA marzę i czy nie jest to w pewnym stopniu spowodowane artykułem w gazecie, zainspirowaniem się koleżanką lub jedną z influencerek.
Gdy już wiedziałam, co chcę w tym roku zrobić zaczęłam przygotowywać swoją mapę marzeń, ale bez większego przekonania, że ma to sens.
Przełomowy rok
Kiedy na białą kartkę formatu A-3 przykleiłam wycięte z gazet zdjęcia i napisałam hasła, zaczęłam zastanawiać się, co właściwie robię. Do samej idei mapy podchodziłam sceptycznie, ale też onieśmielało mnie to, co na niej widziałam. Zawarte na niej cele były śmiałe, a niekiedy zuchwałe. Wtedy czułam jednak, że czas na wykonanie kolejnego kroku na drodze rozwoju osobistego i świadome kierowanie swoim życiem.
Systematycznie przyglądałam się temu, co zamieściłam na swojej mapie. Wizualizowałam swoje marzenia, wyobrażałam sobie, jak będę czuć się, gdy już dany je zrealizuję.
Pamiętam, że w 2020 roku wytrwale pracowałam nad swoimi celami, ale i tak audyt na koniec roku zaskoczył mnie. Kiedy w grudniu spojrzałam na swoją mapę okazało się, że zrobiłam 90% tego, co chciałam. Spełniłam marzenia, których realizację odkładam od wielu lat, jak przebiegnięcie półmaratonu, zdanie egzaminu na prawo jazdy. Zrealizowałam swoje mniejsze i większe cele, np. zawodowe i zdrowotne czy też odłożenie pieniędzy na "poduszkę finansową".
Wtedy po raz pierwszy przekonałam się, że sporządzanie mapy marzeń ma sens. Samo jej wykonanie nie sprawi, że zrealizujemy swoje cele, ale praca z nią i wizualizacje mogą znacząco nas do tego przybliżyć.
Od tamtej pory każdego roku wykonuję nową mapę. Do jej przygotowania udało mi się zainspirować już wiele osób, w tym chociażby moją lektorkę angielskiego, która podczas naszej rozmowy przyznała, że faktycznie więcej marzeń zrealizowała wówczas, gdy codziennie przed snem wyobrażała sobie swój cel i to, jak go osiągnęła. Po naszej rozmowie wróciła do tych praktyk i zaczęła pracę z mapą marzeń.
Jak i kiedy zrobić mapę marzeń?
Niektórzy uważają, że mapę marzeń warto zrobić na początku roku lub w trakcie nowiu księżyca. Oczywiście można sugerować się takimi radami, jednak do wykonania kolażu powinniśmy przystąpić wtedy, gdy będziemy czuć się gotowi. Przede wszystkim musimy wiedzieć, czego chcemy. Warto także zadbać o odpowiednie warunki, czyli znaleźć miejsce w którym będziemy sami, powiedzieć bliskim, żeby przez godzinę nie przeszkadzali nam. Można także włączyć nastrojową muzykę, zapalić świece - jeśli tylko sprzyja to waszej relaksacji, która jest ważna przy robieniu mapy marzeń.
Gdy już wiemy, co chcemy zrobić w najbliższych miesiącach, szukamy w czasopismach zdjęć obrazujących dany cel. Przykładowo, jeśli chcę:
- przebiec półmaraton - wycinam z gazety zdjęcie kobiety w trakcie biegu,
- pojechać nad morze - szukam zdjęcia morza, oceanu, plaży.
Następnie przyklejamy wycięte obrazki na kartkę. Może zdarzyć się, że nie znajdziemy zdjęcia, które obrazowałoby to, co chcemy zrobić. Wówczas zapisujemy to na kartce, np. bieg w górach, artykuł w gazecie, koncert XYZ.
Gotową mapę marzeń przyklejamy w widocznym miejscu - u mnie to ściana tuż nad biurkiem. Dzięki temu kilka razy w ciągu dnia patrzę na swoją mapę. W ten sposób przypominam sobie o swoich celach i dodatkowo zaczynam je wizualizować.
Mapę marzeń można uzupełniać w ciągu roku. Można przygotować więcej niż jedną.
Nie mam pieniędzy - nie zrobię tego
Przygotowanie takiej mapy może być bodźcem do tego, aby przestać odkładać realizację marzeń na przyszłość. Zapewne słyszeliście, że marzenie bez określonego celu pozostaje jedynie marzeniem. Aby je zrealizować trzeba zacząć nad nim pracować.
Wiele lat temu bliska mi osoba powiedziała, że marzy o podróży do Indii. O zorganizowanej wycieczce w ramach której będzie mogła zobaczyć zabytki, ciekawe miejsca. Chciałaby spróbować lokalnych potraw, pójść na targ, poznać tamtejszą kulturę. Do tej pory marzenie to nie zostało zrealizowane, a gdy tylko o nim wspominam podczas naszych spotkań, słyszę "to dużo kosztuje". To prawda, wycieczka do Indii nie jest tania i zapewne trzeba na nią przeznaczyć kilka tysięcy złotych. Kiedy słyszę, że ktoś o czymś marzy, ale nie wykonał żadnego działania, aby przybliżyć się do realizacji tego marzenia, tylko szuka wymówek, mam ochotę zapytać "Na co czekasz?". Nikt z nas nie wie, ile czasu mu jeszcze zostało i czy za 10-15 lat będziemy na tyle sprawni, żeby zrealizować nasz cel. Dlatego też, jeśli marzycie o o czymś, co wiąże się z przeznaczeniem na to określonej kwoty pieniędzy, to warto jest przeanalizować obecną sytuację finansową, swoje wydatki. Wówczas może okazać się, że miesięcznie przeznaczamy kilkaset złotych np. na papierosy, które wyniszczają nasze zdrowie, które moglibyśmy sukcesywnie oszczędzać na wymarzoną podróż. Nie będę pisać o budżecie, zarządzaniu osobisty finansami, bo nie jest to tematyka mojego bloga, ale chciałam zainspirować Was do wzięcia odpowiedzialności za podejmowane decyzje, żeby w przyszłości nie żałować.
Zachęcam Was także do przeczytania artykułu "Nad życie. Czego uczą nas umierający" o tym, czego tak naprawdę ludzie żałują u kresu swego życia.
Pomysł na prezent
Nawiązując do wcześniejszego akapitu chciałabym podzielić się z Wami rozwiązaniem, które od wielu lat stosujemy w naszej rodzinie w kwestii prezentów. Obecnie wiele osób stara się ograniczyć swój konsumpcjonizm i raczej "cierpimy" na nadmiar niż niedobór rzeczy. Niektórzy ustalili ze swoimi bliskimi, że zamiast prezentów urodzinowych czy świątecznych, proszą np. o wpłaty na konto wybranej fundacji. Jak na razie pozostaliśmy przy wręczaniu sobie prezentów, ale na kilka dni, czasami tygodni, przed danym świętem przygotowujemy listę inspiracji.
Znajdują się na niej rzeczy, których naprawdę potrzebujemy i które sami byśmy kupili, np. kosmetyki, które stosujemy a już nam się kończą.
Ponadto staramy się, aby w inspiracjach prezentowych znalazły się propozycje, takie jak voucher na masaż, na zabieg kosmetyczny, bon podarunkowy do wykorzystania na kurs, który chcemy zrobić.
Jeśli marzycie o jakimś kursie, wyjeździe weekendowym (np. z jogą), ale nie macie wystarczających pieniędzy lub wolelibyśmy nie dostawać żadnych rzeczy - to zaproponujecie swoim bliskim sfinansowanie w całości lub częściowo takiego wyjazdu.
Otrzymanie takiego prezentu, jak chociażby voucher na masaż, może zadziałać także mobilizująco na obdarowanego. Obecnie wielu osobom trudno jest wygospodarować czas w ciągu dnia czy tygodnia, żeby zrobić coś dla siebie, mimo że wiedzą że tego potrzebują. Niektórym z większą łatwością przychodzi wpisywanie do kalendarza kolejnych zadań do wykonania z pominięciem zadbania o siebie. Voucher na masaż z określonym terminem jego wygaśnięcia może więc sprawić, że osoba obdarowana w końcu zatroszczy się o siebie.
Tworząc moje internetowe Slow Life Studio staram się inspirować Was nie tylko do slow life, ale także do świadomego życia w zgodzie ze sobą. Trudno jest żyć świadomie, gdy nasze cele i pragnienia nie są realizowane. Gdy nie podejmujemy żadnych działań, aby przybliżyć się do ich realizacji. Jednym z elementów życia w zgodzie ze sobą jest także spełnianie naszych marzeń - tych małych i dużych. Wówczas jesteśmy radośniejsi, rzadziej doświadczamy frustracji i rozczarowań sobą. Ponadto zyskujemy poczucie sprawczości i że to my kierujemy swoim życiem.
Tego świadomego życia w zgodzie ze sobą Wam życzę.