W maju spędziliśmy fantastyczne wakacje w Hiszpanii. Był to nasz wymarzony urlop i pierwszy dłuższy od sierpnia ubiegłego roku.
Ten dwutygodniowy wyjazd był niesamowity z wielu powodów, ale dla mnie osobiście był i jest niezwykle ważny. Był to mój trzeci pobyt w Hiszpanii i przyznam, że podróże do tego kraju są w pewnym sensie przełomowe dla mnie i rozpoczynają nowe okresy w moim życiu. Po pierwszej wyprawie do Hiszpanii rozpoczęłam etap bycia mamą, po drugiej podjęłam decyzję zawalczenia o siebie - o swoje marzenia, niezależność finansową oraz powrót do pracy. Ta ostatnia podróż również wywołała szereg zmian we mnie i rozpoczęcie nowego etapu w moim życiu. W trakcie naszego pobytu w niewielkim miasteczku w hiszpańskich górach akurat miała miejsce pełnia księżyca wraz z jego całkowitym zaćmieniem. Niemal każdego dnia wieczorem siadałam na leżaku obok basenu i obserwowałam niebo. Przykryta kocem wpatrywałam się w gwiazdy i z każdym dniem coraz większy księżyc. Dookoła panowała cisza, którą czasami przerywało szczekanie psa sąsiadów. To były cudowne chwile wytchnienia bez wpatrywania się w ekran telefonu. Prostota i piękno.
Podczas naszej podróży utwierdziłam się w przekonaniu, że minimalizm i proste życie to droga, którą chcę podążać. Jestem szczęśliwa, że wiele lat temu rozpoczęłam tą przygodę. Jestem wdzięczna sobie, że pomimo różnych wyzwań jak na razie udaje mi się żyć w zgodzie ze sobą, ze swoimi wartościami. Z każdym rokiem w moim życiu jest coraz więcej prostoty i jestem z tego niesamowicie dumna.
Obfitość i wdzięczność
W trakcie naszych wakacji czułam ogromną wdzięczność za wszystko, co mam. Za to, że mam fantastycznego męża - najlepszego przyjaciela i niezwykle szczerą osobę. Za moich synków, którzy przypominają mi, żebym zwolniła, gdy zaczynam za bardzo pędzić. Za to, że mamy gdzie mieszkać, co jeść, że mam pracę, którą lubię i w której mogę realizować ciekawe projekty. Czułam wdzięczność za to, że możemy spełniać nasze marzenia, podróżować, odkrywać nowe smaki, miejsca.
Wraz z wdzięcznością poczułam niesamowitą obfitość, jakiej doświadczam w swoim życiu. Nie jest ono wolne od problemów, ale jest naprawdę dobre. Z każdym rokiem podoba mi się coraz bardziej.
Uważam, że poczucie obfitości jest powiązane z wdzięcznością. Poprzez codzienną praktykę wdzięczności możemy docenić to, co mamy. Kolejnym etapem będzie poczucie, że mamy naprawdę dużo. Umiejętność dostrzegania i doceniania nawet tak oczywistych dóbr, jak dach nad głową, woda w kranie, jedzenie w lodówce, sprawność fizyczna czy możliwość porozmawiania z bliską osobą sprawia, że nasze poczucie szczęścia wzrasta. Świadomość, że jest mnóstwo osób, które nie mają tego wszystkiego lub części z tych dóbr uczy pokory i sprawia, że jeszcze bardziej zaczynamy doceniać, jak wielkie mamy szczęście.
"There are two ways to live: you can live as if nothing is a miracle; you can live as if everything is a miracle"
Albert Einstein
Podczas naszych wakacji w Hiszpanii bardzo silnie tego wszystkiego doświadczyłam. Jeździliśmy samochodem po niezwykle krętych i wąskich uliczkach w górach, czasami mijaliśmy jezioro, zamek na skale, a innym razem po jednej stronie drogi była od razu przepaść. Pewnego dnia patrzyłam na te wszystkie zapierające dech w piersiach widoki, słuchałam śmiechu naszych synków, spoglądałam na zachwyconego męża i... poczułam ogromne szczęście, wdzięczność i wzruszenie. Ze łzami w oczach wpatrywałam się w górskie szczyty. Byłam szczęśliwa.
Czasami jesteśmy tak zabiegani, przytłoczeni obowiązkami, że na co dzień dostrzeżenie tego, co mamy, zrozumienie że żyjemy tak, jak kiedyś pragnęliśmy może być niezwykle trudne. Czasami trzeba zmienić perspektywę. Oderwać się od codzienności. Ograniczyć korzystanie z mediów, telefonu. Zrezygnować z wycieczki do miasta, a zamiast tego pojechać do niewielkiego miasteczka lub na wieś, by w otoczeniu natury wyciszyć się. Dopiero wówczas będziemy mogli dostrzec, jak wiele mamy. Być może mamy więcej, niż myśleliśmy?
Skupiając się głównie na tym, czego jeszcze nie osiągnęliśmy zapominamy o tym, jak wiele posiadamy. Wówczas skupiamy się na braku, zamiast na obfitości. W takich sytuacjach będzie nam niezwykle trudno myśleć pozytywnie. Zamiast optymizmu i radości, pojawić się mogą skłonności do narzekania, frustracja, niezadowolenie.
"Bycie szczęśliwym nie oznacza, że masz wszystko, ale że jesteś wdzięczny za wszystko, co masz"
Autor nieznany
Zbyt często skupiamy się na tym, czego nie mamy. Myślimy o tym, co chcielibyśmy kiedyś osiągnąć, zrobić, posiadać. W ten sposób stajemy się coraz bardziej smutni i sfrustrowani. Kreślimy wizje lepszego życia i zadręczamy się ciągłymi analizami i myśleniem, jak ta wizja ma się ziścić. W pogoni za tym idealnym i szczęśliwym życiem zaczynamy zwiększać tempo. Przestajemy dostrzegać to, co tu i teraz. Zamiast garściami czerpać z życia biegniemy za czymś, co naszym zdaniem ma nam zapewnić szczęście i spełnienie. Postępujemy, jakbyśmy mieli żyć wiecznie. Zapominamy, że nikt z nas nie wie, ile czasu mu pozostało. Dlaczego więc odkładamy wszystko na później? Dlaczego nie cieszymy się tym, co już mamy?
Podróż do Hiszpanii była dla mnie przełomowa z wielu względów. Przede wszystkim po raz kolejny przypomniałam sobie, że jestem szczęściarą. Wielokrotnie łzy napływały mi do oczu ze wzruszenia i szczęścia. Czułam, jak niesamowite mam życie, jak wspaniałe osoby w nim są. Czułam obfitość i wdzięczność.