Przymusowe zostanie w domu z możliwością wyjścia jedynie do sklepu po zakupy spożywcze nie jest łatwym doświadczeniem. Zamiast ciągle narzekać, staramy się wykorzystać ten czas spędzając go razem, ale też postanowiliśmy zainwestować go w siebie. I dzisiaj mam dla Was trochę pomysłów, jak przetrwać najbliższe dni w domu.
Pamiętam, jaka radość ogarniała mnie, gdy jako nastolatka mogłam zostać w domu z powodu choroby. Jak tylko gorączka trochę spadała brałam książki, które chciałam przeczytać, ale w natłoku zajęć szkolnych i stosu lektur nie było na to zbyt dużo czasu. Ta przymusowa kwarantanna była dla mnie czasem mimo wszystko wyjątkowym. Slow life nabierało nowego znaczenia, a ja starałam się wykorzystać ten czas dla siebie. Czytałam, uczyłam się czegoś (zazwyczaj innego niż w szkole), ale też oglądałam filmy i wściekałam się, że w telewizji przez pół dnia emitowane są seriale, które zdają się nigdy nie kończyć.
Obecnie, kiedy przymusowo wszyscy musimy zostać w domach, nie odpuszczamy z mężem i staramy się wykorzystywać ten czas produktywnie. Poza tym, że spędzamy dużo czasu z dziećmi, mąż pracuje zdalnie, to staramy się organizować dzień tak, by zrobić coś dla siebie. Czasami jest to obejrzenie filmu, czytanie książki, a niekiedy nauka. Niestety, w obecnej sytuacji nie mogę kontynuować praktycznej części mojego kursu na prawo jazdy, ale staram się poświęcać codziennie co najmniej 20 minut na naukę przepisów, by później było łatwiej. A skoro nie poświęcam póki co paru godzin tygodniowo na naukę jazdy, to ten czas wykorzystuję na realizowanie kursów online, na które jakiś czas temu zapisałam się. Wczoraj dokończyłam jeden z nich, więc teraz czas na powrót do kursu z dietetyki zaawansowanej.
Przymusowe pozostanie w domu może okazać się korzystne dla naszego rozwoju osobistego. Na blogu w ramach cyklu SLOWBOOK napisałam o kilku interesujących książkach dotyczących zdrowia, holistyki, minimalizmu czy slow life. Tym razem chciałabym opowiedzieć o książce, w której została omówiona ciekawa metoda terapeutyczna. Zacznijmy jednak od tego, że rozmowa z psychologiem to żaden wstyd, a o zdrowie psychiczne należy dbać. To nasz obowiązek jeśli chcemy czuć się dobrze. Z doświadczenia wiem, że problemy, których nie przepracujemy w pewnym momencie "powrócą". Obecnie udanie się na wizytę do gabinetu psychologa jest niemożliwe, ale można odbyć taką wizytę online, np. przez Skype.
Wracając jednak do nowej metody terapeutycznej, o której wspomniałam, to została ona dokładnie opisana w książce "Alchemia snu. Od cierpienia do spełnienia". Autorem tej metody jest Maciej Żbik, który od dwudziestu lat zgłębia tajniki medytacji, buddyzmu czy qigong. W swojej pracy próbuje dostosować to, czego nauczył się z medycyny i systemów wschodnich do sytuacji i problemów z którymi próbują zmierzyć się Europejczycy. Swoją terapię nazywa terapią wglądu. Uczestnicy jego warsztatów bardzo sobie ją chwalą. Dzięki nim udało im się pozamykać wiele otwartych procesów, które sprawiały, że nie mogli ruszyć dalej.
"Kobiety obawiają się, że gdy postawią na swoją kobiecość, stracą pracę i dochody."
W książce "Alchemia snu (...)" poznajemy proces terapeutyczny kobiety, mężczyzny, a także pary. Ciekawe są relacje osób, które wzięły udział w procesie terapeutycznym Macieja Żbika, jak chociażby "Odbudowałam całą siebie. (...) Nigdy w życiu nie doświadczyłam takiego bycia na swoim miejscu. Zmieniłam swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni (...)". W książce wiele razy zetkniemy się z pojęciami animus (wewnętrzny obraz mężczyzny, który kobieta nosi w sobie, który został ukształtowany w wyniku doświadczeń kobiety z męskością) i anima (wewnętrzny obraz kobiety, który mężczyzna nosi w sobie; obraz ten został ukształtowany na bazie doświadczeń mężczyzny z kobiecością). Praca nad tymi obszarami pozwala uczestnikom terapii dokładnie poznać siebie, a w efekcie wprowadzić trwałe, a niekiedy zaskakujące, zmiany.
"Gdy jesteśmy uważne na to, co się z nami dzieje, nieustająco odkrywamy nowe pokłady nieuświadomionych psychicznych treści."
Trudno wymienić w jednym tekście lekcje z tej książki, trzeba ją po prostu przeczytać. Poza osobistymi doświadczeniami uczestników warsztatów i terapii Macieja Żbika, możemy przeczytać i dowiedzieć się o osobowości nadrzędnej, o wpływie jaki ma na nas obraz matki lub mężczyzny wykreowany na bazie doświadczeń z kobiecością lub męskością (głównie w oparciu o relacje z matką lub ojcem). Przeczytamy także o medytacji, o miejscach mocy (są nawet w Polsce), a także o traumie prenatalnej i o tym, jaki może mieć wpływ na nasze życie. Maciej Żbik opowiada także o snach i ich znaczeniu w terapii oraz wizjach.
Książka jest ciekawa, może okazać się pomocna dla psychologów czy osób, które zastanawiają się nad rozpoczęciem terapii lub zmianą metody terapeutycznej. "Alchemia snu (...) to zbiór wywiadów uzupełniony słowniczkiem, nie jest to jednak książka, którą będziemy czytać "do poduszki".
Książkę można obecnie kupić w promocyjnej cenie w księgarni internetowej Sensus.
Za przekazanie książki dziękuję Grupie Wydawniczej Helion i Wydawnictwu Sensus.
Za przekazanie książki dziękuję Grupie Wydawniczej Helion i Wydawnictwu Sensus.