Siła marzeń i motywacja do działania

Niedawno podczas rozmowy moja przyjaciółka w pewnym momencie powiedziała "co mam zrobić, żeby mieć motywację do działania?". Pierwsze, o czym pomyślałam, to przede wszystkim wyspać się, odpocząć, spędzić trochę czasu w samotności bez rozpraszaczy (tv, radia, telefonu, a nawet książki). Po prostu przez choćby kilka minut być i patrzeć na drzewa, chmury. Brzmi naiwnie? Być może, bowiem w kulturze fast life patrzenie w niebo przez pół godziny wydaje się traceniem czasu, który można byłoby produktywnie wykorzystać. Jednak dopóki nie odpoczniemy, nie damy sobie szansy na wsłuchanie się w siebie, trudno będzie zmotywować się do działania. Nawet, jeśli uda nam się rozpocząć prace nad jakimś projektem (choćby codziennymi sesjami jogi o poranku), to w pewnym momencie może zabraknąć energii i chęci. Właśnie przez zmęczenie i brak czasu na wsłuchanie się w swoje rzeczywiste potrzeby. Tylko wówczas możliwe jest stworzenie listy celów i marzeń, które są "nasze", a nie wykreowane przez influencerów, media lub podpatrzone u znajomych. 




Jeśli ten etap mamy już za sobą, to z pewnością wiele razy zdarzy się, że będziemy wątpić w szansę powodzenia danego projektu lub będziemy chcieli odpuścić. To normalne, zwłaszcza gdy jego realizacja wymaga od nas wyrzeczeń, opuszczenia własnej strefy komfortu lub musimy zmierzyć się z porażką. Wówczas pomocne mogą okazać się artykuły lub książki pokazujące, że dzięki wytrwałości realizacja marzeń jest możliwa. Jasne, że przeczytanie jednej takiej historii nie sprawi, że od razu zeskoczymy z kanapy i pójdziemy przebiec pierwsze pięć kilometrów w ramach treningu do maratonu, jeśli do tej pory nie ćwiczyłyśmy. Takie historie napawają jednak optymizmem, są swego rodzaju bodźcem do działania. Bowiem, gdy czytamy o kobiecie, która pomimo śmierci męża wyruszyła w samotną podróż dookoła świata... biegnąc, to działa to motywująco. Nikt z nas nie jest wolny od problemów i prozy życia codziennego, ale warto w tym wszystkich znaleźć choć trochę czasu i wykrzesać trochę energii, by pod koniec swojego życia nie żałować, że nawet nie podjęliśmy próby. A jeśli jesteśmy rodzicami, to żeby pokazać naszym dzieciom, że warto mieć pasje, hobby, robić coś dla siebie i realizować swoje cele. 



Książki motywujące do działania

Długo zastanawiałam się, o jakich książkach napisać w tym tekście. Dotychczas przeczytałam wiele tego rodzaju publikacji i chyba większość dotyczyła... kobiet. Wszelkie materiały w których przedstawiono historie kobiet realizujących swoje pasje i marzenia są mi szczególnie bliskie. Szczerze podziwiam wszystkie kobiety, które pomimo wielu obowiązków (pozdrawiam mamy:), stereotypów nie rezygnują ze swoich marzeń, tylko uparcie i wytrwale dążą do ich realizacji, nawet gdy wymaga ona więcej czasu niż pierwotnie zakładały.


"Siła marzeń. Czyli jak zdobyłam koronę Ziemi"

Jedną z takich wyjątkowych kobiet niewątpliwie jest Miłka Raulin - najmłodsza Polka, która zdobyła Koronę Ziemi. Jasne, można powiedzieć, że przecież my nie musimy i nie chcemy wejść na kilka ośmiotysięczników, więc po co o tym czytać? Przede wszystkim dlatego, że "Siła marzeń (...) to zapis trudnej drogi (nie, nie chodzi tylko o wejście na szczyt Everestu) samotnej matki pracującej na etacie w kolei, która miała wielkie marzenie, by zdobyć Koronę Ziemi. Musiała zmierzyć się z ogromem zajęć - od pracy na etacie (i problemów w niej), opieką nad synkiem, codziennymi obowiązkami, do intensywnych treningów, pozyskiwaniem funduszy na wyprawy i mnóstwem innych zadań przybliżających ją do spełnienia marzenia. To wyjątkowa historia pokazująca, że my-kobiety jesteśmy wyjątkowo silne i że można zrobić coś szalonego nawet będąc mamą, etatowym pracownikiem bez milionów na koncie. 




"Książkę tę dedykuję wszystkim marzycielom. Tym, którzy rozpoczęli już swoją podróż, oraz tym, którzy aby ruszyć w drogę, muszą jeszcze odkopać siłę marzeń spod sterty codzienności"
Miłka Raulin




"Mała wielka podróż"

O tej niezwykłej kobiecie wspomniałam już w tym artykule. Rosie Swale Pope w ciągu pięciu lat obeszła świat. Dokonała tego w trudnym okresie żałoby po starcie męża, który zmarł na nowotwór. Wówczas Rosie postanowiła, że wyruszy w podróż dookoła świata, trochę dla siebie, by poradzić sobie z bólem i stratą, a także by promować profilaktykę badań, dzięki którym wiele przypadków nowotworów można wykryć na wczesnym etapie. Rosie nie miała dużych oszczędności. W trakcie podróży utrzymywała się z pieniędzy pozyskiwanych z wynajmu swojego domu. W organizacji wyprawy pomagała jej rodzina oraz przyjaciele, którzy w wyznaczonych wcześniej punktach zostawiali jej niezbędne rzeczy lub wysyłali je pocztą czy przesyłką kurierską. Zazwyczaj były to sportowe, wygodne buty, których Rosie zniszczyła niezliczoną ilość. To, co urzekło mnie w historii Pani Pope, to napisanie w prologu "Jestem zwykłą kobietą. Wiem jednak, że gdybym została w domu i pieliła ogródek, nikt nie zwróciłby na mnie uwagi. Właśnie dlatego postanowiłam wyruszyć w podróż dookoła świata, spać na mrozie, w lesie, w sąsiedztwie stada wilków. Jeśli moja wyprawa ocali choć jedno życie, to znaczy, że warto było podjąć to wyzwanie." 


Więcej o tym, jak motywować się do działania napisałam kiedyś w artykule "Skąd czerpać motywację - książki warte polecenia i motywujące cytaty". 




Jak zacząć działać?

Kobiety  o których wyżej napisałam zrealizowały bardzo ambitne cele, na które większość osób nigdy nie zdecyduje się. Napisałam jednak o nich, bo są dowodem na to, że mimo trudów codzienności można robić nawet najbardziej szalone i niezwykłe rzeczy. Poza tym jeśli naszym celem jest po prostu praktykowanie jogi kilka razy w tygodniu przez kwadrans, to realizacja tego celu wydaje się być mimo wszystko bardziej realna niż wejście na ośmiotysięcznik. I w ten sposób dochodzimy do tego, jak te nasze cele i marzenia realizować. Niedawno przeczytałam trzy książki, które odnoszą się do tego zagadnienia. Tak, znowu książki, ale to one są kopalnią wiedzy, często darmowej. Dwie z nich kupiłam, jedną wypożyczyłam z biblioteki. Była tak sfatygowana, poplamiona, z zaznaczonymi ołówkiem fragmentami, że panie z biblioteki kilka razy przepraszały mnie za jej stan. Dzięki tym publikacjom uświadomiłam sobie, jakie błędy popełniałam, jak powinnam postępować, żeby prowadzić bogate życie (również, a może przede wszystkim, w doświadczenia i przeżycia). 

Jedną z lekcji, które wyciągnęłam jest wytrwałość. Bez niej nic nie zrobimy i nie osiągniemy. Nawet piętnastominutowe sesje jogi w pewnym momencie odejdą w zapomnienie pozostawiając w nas jedynie frustrację i poczucie beznadziejności (przecież nawet to nam się nie udało), jeśli w tym działaniu zabraknie wytrwałości, samodyscypliny. W tym roku zrealizowałam dwa wielkie marzenia sprzed... kilku lat! To przebiegnięcie półmaratonu i zdanie egzaminu na prawo jazdy. Realizację tych celów zaczęłam kilka lat temu, ale w wyniku ciąży musiałam przerwać. Dopiero po paru latach mogłam ponownie zacząć przygotowania. Tym razem wymagały one ode mnie większej dyscypliny, elastyczności i dobrego planowania, bo musiałam pogodzić m.in. opiekę nad dziećmi, domem i nauką, a do tego zgrać kalendarze dwóch, trzech osób. Do tego wszystkiego doszły oczywiście choroby dzieci i przymusowa kwarantanna. Jasne, mogłam sobie odpuścić - tak byłoby najłatwiej. Tylko po co? I czy życie bez celu, bez marzeń, bez pragnień jest takim, jakie chcę wieść? To pytanie zadaję sobie zawsze, gdy moja motywacja do działania ulatnia się, a ja najchętniej położyłabym się na kanapie z pilotem w ręku i po raz kolejny oglądała jakiś serial. Uwierzcie, że są osoby, które tak właśnie spędzają niemal każdy dzień. Jeśli dzięki temu są szczęśliwe, to świetnie, ale warto zastanowić się, co nam daje to szczęście i poczucie, że "czuję, że żyję". 

Świadome dokonywanie wyborów i postępowanie w zgodzie ze sobą nie jest łatwe. Wymaga dużo wysiłku, samozaparcia, a niejednokrotnie naraża nas na krytykę, również bliskich osób, dla których nasze postępowanie jest niezrozumiałe. Wiecie, ile razy słyszałam, że bieganie jest bez sensu? Niezdrowe, męczące, i po co biec te 21 kilometrów? Dla siebie i własnej satysfakcji. Poza tym, realizacja wyznaczonych celów daje nam jeszcze pewien bonus - wzrasta nasza pewność siebie. Skoro potrafię przebiec półmaraton, przygotować się do egzaminu na prawo jazdy w niełatwych warunkach, to potrafię znacznie więcej. 



Nie tłumacz się, tylko działaj

Jeśli chcielibyście zacząć działać, przełamać rutynę i zrobić coś dla siebie, to proszę przeczytajcie jedną z książek o których napisałam poniżej. Są kopalnią wiedzy jak realizować cele (nie ma znaczenia czy to robienie domowych obiadów czy napisanie książki). 



"Nie tłumacz się, działaj! Odkryj moc samodyscypliny", Brian Tracy

O tym autorze słyszałam wiele razy, ale dopiero w tym roku zdecydowałam się przeczytać jego książki. Zamówiłam dwie w pakiecie i to jedne z tych książek, do których będę wracać. Ta niepozorna książka z bardzo chwytliwym coachingowym tytułem zawiera bardzo dużo cennych wskazówek, jak realizować swoje cele. Autor prostym językiem wyjaśnia, dlaczego samodyscyplina jest kluczowa, gdy chcemy coś osiągnąć. Bez niej nawet najlepszy plan nie powiedzie się. Brian Tracy podzielił swoją książkę na trzy części - sukces osobisty, biznes/sprzedaż/finanse oraz dobre życie. W każdej z nich jest kilka rozdziałów kończących się ćwiczeniami. I tak, można śmiać się, że momentami książka przypomina pogadanki znanych coachów. Jednak trudno zaprzeczyć, że rzeczywiście ci, którzy realizują swoje cele i spełniają marzenia postępują w dużej mierze tak, jak zaleca Brian Tracy.




"Najważniejszym i największym triumfem człowieka jest zwycięstwo nad samym sobą"
Platon



"Nawyki warte miliony. Jak nauczyć się zachowań przynoszących bogactwo?", Brian Tracy

Zapewne niektórym może wydawać się dziwne, że na stronie o slow life proponuję książkę o takim tytule. Jednak slow life to świadome życie w zgodzie ze sobą, o czym niejednokrotnie pisałam. Slow life nie wyklucza działania, pracy, spełniania marzeń. Ważne, by robić to w zgodzie ze sobą, swoimi wartościami i w swoim tempie. Każdy z nas ma spadki motywacji i wiele razy zapewne będzie mierzyć się z wątpliwościami czy obrany cel jest właściwy lub czy to, co robimy ma po prostu sens. Mnie w takich sytuacjach naprawdę pomagają książki, o których napisałam w tym artykule. A gdy po raz kilkunasty staram się zostać stuprocentową weganką i nadal nie osiągam sukcesu na tym polu, to wskazówek szukam u osób które na swoim polu mają wiele sukcesów i są uznawane za autorytety. Taką osobą niewątpliwie jest Brian Tracy. W książce "Nawyki milionerów (...)" owszem, w dużej mierze skupia się na finansach, biznesie czy sprzedaży, ale nawet w tych rozdziałach każdy z nas może znaleźć cenne informacje i wskazówki. Jeśli jednak zagadnienia słupków sprzedażowych zupełnie nas nie interesują, to i tak warto przeczytać tę książkę. Chyba każdy z nas chciałby mieć dobrą pracę, szczęśliwą rodzinę, udane życie? 

Ta książka nie sprawi, że po jej przeczytaniu wszystko raptem zacznie układać się tak, jakbyśmy tego chcieli. Brian Tracy wprost pisze, że każdy cel wymaga od nas pracy, samodyscypliny, wytrwałości. Bez tego nic nie osiągniemy - nie zbudujemy więzi z dzieckiem, nie schudniemy, nie będziemy mieć dobrej pracy. Kluczowe jest także nasze nastawienie, osoby z którymi najczęściej spotykamy się, jak również to, co robimy każdego dnia, czyli nasze nawyki. Kiedyś znalazłam ciekawy cytat, że jesteśmy nie tym, o czym mówimy, ale co powtarzamy każdego dnia. Nie sposób napisać o zaletach tej książki w kilku zdaniach. Dla mnie jest ona bardzo cenna, zamówiłam dodatkowe egzemplarze dla bliskich i naprawdę często wracam do fragmentów tej publikacji. 



Napoleon Hill

Tego Pana z pewnością można nazwać jednym z pierwszych trenerów biznesu i rozwoju osobistego. Jego książka "Myśl i bogać się. Podręcznik człowieka interesu" została po raz pierwszy wydana w... 1937 roku i do tej pory została sprzedana w milionach egzemplarzy. Niedawno w Polsce ukazało się jej nowe wydanie o nieco zmienionym tytule "Myśl i bogać się. Jak zrealizować ambicje i osiągnąć sukces". Oczywiście tytułowe bogactwo ma nie tylko wymiar materialny. Autor odnosi się również do innych dziedzin życia wykraczających poza finanse. Napoleon Hill spędził kilkanaście lat na analizowaniu przypadków osób, które osiągnęły sukcesy, a wyniki tych badań przedstawił w tej niepozornej książce, która stała się bestsellerem i podręcznikiem dla osób marzących o sukcesie. 

Bazując na wnikliwej analizie sukcesów różnych osób Napoleon Hill opracował program trzynastu kroków na drodze do bogactwa i sukcesu. Udowadnia czytelnikowi, że poprzez odrzucenie lęków, wytrwałość, pracę nad sobą i swoimi przekonaniami, nastawieniem, możemy osiągnąć naprawdę wiele. Pytanie tylko, czy chcemy? 


Czym jest dla Ciebie sukces i szczęście?

Książki o których napisałam w tym artykule odnoszą się do bogactwa i ogromnych sukcesów, ale zawarty w nich przekaz jest uniwersalny i odnosi się do nas wszystkich - żeby coś osiągnąć potrzebna jest wytrwałość, praca nad sobą i samodyscyplina. Sukces dla każdego oznaczać będzie coś innego. Tak samo jak bogactwo. Dla jednych będzie wiązało się ono z milionami na koncie w banku, a dla innych z życiem przepełnionym podróżami i doświadczeniami. Niezależnie od tego, którą drogę wybierzemy, informacje i wskazówki zawarte w wyżej wymienionych książkach mogą być dla nas cenne i pomocne, zwłaszcza, gdy motywacja spada a my zastanawiamy się, czy nie zrezygnować. Praca nad sobą i samodyscyplina są podstawą wszelkich naszych działań. Przydają się, gdy chcemy zmienić nawyki żywieniowe, schudnąć, postępować zgodnie z zasadami less waste i minimalizmu. A także, gdy marzą nam się rzeczy wielkie, jak dalekie podróże, ultramaraton czy stworzenie własnego biznesu. Niezależnie od tego, jakie macie marzenia i cele życzę wam ich spełnienia, realizacji, a przede wszystkim, żebyście działali w zgodzie ze sobą.

Jeśli dotarliście do końca tego artykułu to bardzo Wam dziękuję!

Podziel się tym tekstem na:

1 komentarze

  1. U mnie tak motywująco działa podglądanie na instagramie lub blogach tego, jak działają inni, jak pracują i co osiągają ;)

    OdpowiedzUsuń