Miesiąc z Grupą Wydawniczą Helion: "10 lekcji jogi" nie tylko dla joginów

Niedawno zapowiadałam, że w listopadzie na blogu będzie się sporo działo i że przygotowuję dla Was kilka ciekawych materiałów. Jednym z nich jest niewątpliwie seria wpisów powstałych w ramach współpracy z pewnym wydawnictwem i tak powstał cykl Miesiąc z Grupą Wydawniczą Helion.



Od pewnego czasu dojrzewałam do decyzji, by zacząć ćwiczyć jogę. Dotychczas byłam zaledwie dwa razy na jodze kręgosłupa. Podobało mi się, ale... nie polubiłam jej aż tak bardzo, by regularnie praktykować. W ostatnich miesiącach coraz częściej zastanawiałam się, czy nie spróbować jeszcze raz. Zaczęłam szukać weekendów z jogą i kuchnią wegetariańską lub wegańską. Wszytko dlatego, że tak bardzo pragnęłam odpocząć, wyciszyć się i odzyskać wewnętrzny spokój. Do wyjazdu ostatecznie nie doszło, ale do tej pory nie porzuciłam myśli o jodze. I w tym okresie dostałam propozycję od Grupy Wydawniczej Helion czy nie chciałabym zapoznać się z książką "10 lekcji jogi. Jamy i nijamy w codziennym życiu". O ile pierwszy człon był bardzo zachęcający, to drugi sprawił, że zaczęłam wątpić czy ta książka jest dla mnie. Przecież nie praktykowałam jogi, nie znam się na jej filozofii. Mimo wszystko zaryzykowałam i... przyznam, że od dawna żadna książka nie wywołała we mnie aż tylu emocji.

Autorką książki jest Agnieszka Passendorfer - redaktor naczelna miesięcznika  "Joga", nauczycielka jogi w warszawskiej szkole Yoga Republic oraz joginka z dwudziestoletnim stażem. "10 lekcji jogi" to cienka książka (123 strony), ale moim zdaniem nie da się jej przeczytać w jeden wieczór. Przede wszystkim nie ma tam żadnych pozycji jogi, porad jak zacząć ćwiczyć czy jak zostać nauczycielem jogi. Nie jest to poradnik, inspirująca historia przemiany czy zbiór gotowych odpowiedzi. Autorka nie podaje ich nam, tylko zmusza, żebyśmy sami je znaleźli, a robi to w taki sposób, że nie jeden raz miałam ochotę odłożyć jej książkę na bok i grzecznie podziękować. Dlaczego warto więc po nią sięgnąć? A o tym, że warto dowiedziałam się w jej drugiej połowie.


Jogasutry i o co chodzi w jodze?

Z czym kojarzy wam się joga? Z wyciszeniem i uspokojeniem się czy może trudnymi pozycjami? Zapewne nieraz natknęliście się w mediach społecznościowych na zdjęcie jogina stojącego na głowie lub na jednej ręce. Przyznaję, że też chciałabym osiągnąć kiedyś taki poziom, sprawność i siłę, ale bardziej zależy mi na wyciszeniu. Okazuje się, że nie jest ze mną tak źle. Agnieszka Passendorfer przypomina, że celem jogi jest osiągnięcie właśnie spokoju, a także szczęścia, jedności z Bogiem i spójności wewnętrznej i zewnętrznej. Taki był także cel uprawiania jogi 5000 lat p.n.e., gdy dopiero powstawała. I o tym też jako pierwszy napisał jogin żyjący w IV-V wieku n.e., czyli Patandżali. Jego dzieło "Jogasutry" zawiera wyjaśnienie czym jest joga i zbiór kilku lekcji. Stwierdził m.in., że każdy człowiek cierpi, bo tak jest skonstruowany ludzki umysł, a ukojenie może przynieść właśnie wyciszenie i uspokojenie umysłu. Patandżali stworzył osiem elementów jogi. Agnieszka Passendorfer w swojej książce skupia się na jamach i nijamach, czyli zasadach, którymi powinien kierować się jogin w swoim życiu.


Moje lekcje z "10 lekcji jogi"

Nie będę wypisywać wszystkich dziesięciu lekcji, które analizuje autorka. Nie miałoby to żadnego sensu. Lepiej będzie, jeśli sami przeczytacie książkę i zapoznacie się z nimi. Chciałabym jednak podzielić się z wami tymi lekcjami, które ukryte są gdzieś między wierszami i okazały się dla mnie istotne.


"Nie krzywdzimy siebie, bo tylko nieskrzywdzeni, czyli zdrowi i silni psychicznie, jesteśmy w stanie dawać."


"Jogin z szacunkiem traktuje swoje ciało. Wymaga od niego tyle, na ile jest gotowe. Nie więcej, ale też nie mniej."

"Czasami nie krzywdzimy, zadając ból, a nawet krzywdzimy, nie zadając bólu, na przykład swoją obojętnością lub niereagowaniem."

"Żeby odkryć prawdziwą esencję świata, dobrze jest najpierw odkryć siebie przed sobą."

"Czy nadal chcemy robić to, co robimy. Trwamy w niewoli przyzwyczajeń, nawyków i schematów myślowych."




Dlaczego warto przeczytać tą książkę?

Niekiedy czytając różne artykuły o jodze, teksty na blogach joginów czy posty w ich mediach społecznościowych, można odnieść wrażenie, że joga jest lekiem na całe zło. Jeśli chcesz żyć długo - ćwicz jogę. Chcesz być zdrowy - ćwicz jogę. Chcesz być sprawny w wieku co najmniej osiemdziesięciu lat - ćwicz jogę. Agnieszka Passendorfer sprowadza nas na ziemię - joga nie jest lekiem na wszystko. Jogini też mogą zachorować na raka, przeżyć rozwód i inne mniejsze lub większe dramaty życiowe. I cieszę się, że autorka napisała to wprost trochę obalając mit jaki krąży wokół jogi. 

I choć książka dotyczy jogi, to śmiało mogę stwierdzić, że warto by było, żeby przeczytały ją osoby, które nigdy nie wykonały żadnych asanów. Być może dla takich osób ta lektura okaże się nieco trudna lub nie zapałają miłością do jogi. Jednak to nie jest książka tylko o jodze. Analizowane w niej zasady postępowania przez jogina w większości są uniwersalne i dobrze by było, gdybyśmy wszyscy przypomnieli je sobie. Jeśli waszym celem jest wyciszenie, uspokojenie, podążanie własną ścieżką i zerwanie z utartymi schematami - to jest książka dla was. Jeśli cenicie sobie minimalizm, autentyczność i zamiast rzucać się na modną dietę wybieracie tą, która jest korzystniejsza dla waszego zdrowia - też przeczytajcie książkę Agnieszki Passendorfer. Początkowo może być trudno. Może okazać się, że będziecie zastanawiać się, co autorka miała na myśli i czy... naprawdę tak właśnie napisała. Moja przyjaciółka praktykująca jogę wysłuchała trochę moich narzekań, że nie wiem czy dam radę dokończyć książkę nim dobrnęłam do jej połowy. Z kolejnymi stronami przekonywałam się, że warto ją przeczytać.




Za przekazanie książki dziękuję wydawnictwu Sensus i Grupie Wydawniczej Helion.






Podziel się tym tekstem na:

4 komentarze

  1. Ostatnio w moje czytelnicze łapki wpadła również książka o jodze - tylko tam autorka skupia się raczej na podstawach - od tego co będzie potrzebne do ćwiczeń przez podstawowe pozycje, asany, kończąc na tym jak wybrać szkołę jogi. Twoja propozycja wydaje się być fajnym uzupełnieniem tego, co przeczytałam wcześniej. Dzięki za rekomendację!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga czytałam twoją recenzję i wpisałam sobie tą książkę do lity tych do przeczytania, zwłaszcza, że przymierzam się do praktykowania jogi. Cieszę się, że książka "10 lekcji jogi" spodobała ci się:)

      Usuń
  2. Ja o jodze kiedyś myslałam ale jakoś mnie wtedy nie wciągneła ale teraz znów coraz bardziej mi ona chodzi po głowie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy zatem podobne doświadczenia. Najchętniej choć raz w tygodniu poćwiczyłabym na macie:)

      Usuń